Gdybym nawet był największym optymistą to niestety, ale z tego co wyczytałem o angielkach - z tego pięcia nic nie będzie. Przygotowuje już wprawdzie kratkę z akacji dla Golden Celebration jednak nie robię sobie złudnych nadziei, że po zimie róża ruszy z zielonych pędów. Mieszkam w strefie 6a (podkarpackie). Poznałem niedawno jedną ogrodniczkę mieszkającą niedaleko która ma u siebie angielki i co roku są przycinanie do kopca bądź nawet do ziemi. Na forum ogrodniczym widziałem zdjęcia tylko jednej rozrośniętej pnącej angielki w podobnym do mojego klimacie. W opisach tych róż można wyczytać o dużej odporności na mróz (strefa 5) jednak obserwacje ogrodniczek w naszym klimacie tego nie potwierdzają. Co prawda czytałem o eksperymencie Ogrodu Botanicznego w Chicago na stronie Pana Sołtysa w którym porównywane były angielki i kanadyjki podczas 5-letniego okresu jednak wyniki tego eksperymentu nijak się mają do doświadczeń naszych rodzimych ogrodników. Rozsądek nakazuje więc przygotować się do mniej optymistycznej wersji wydarzeń i nie liczyć na wysokie krzewy z angielskiej szkółki. Mogę mieć tylko nadzieję, że jednak się mylę. Księżniczka jak narazie nie wydaje się być zadowolona z dotychczasowego miejsca pobytu (pełne słońce od południowej strony) i jeżeli tak będzie wyglądać do jesieni poszukam jej innego miejsca. Planuje jesienią posadzić Grahama Thomasa pod bzem razem z powojnikiem President - to moim zdaniem idealne miejsce osłonięte w godzinach południowych przez dom i w zimie też zabezpieczone przed dmuchaniem przez fundamenty płotu. Do tego naturalna podpora. Może przeniosę tam księżniczkę i razem niech próbują.
Czy mógłbym jeszcze prosić o identyfikację róży parkowej ? Opisałem ją już na zaprzyjaźnionym forum ogrodniczym - jednak bez odzewu. Przypomina Louise Odier jednak po raz kolejny mam wątpliwości.