forum.rosa-net.pl

Na swojej Agnes znalazłam kwieciaka malinowca. Składa jaja do pąku kwiatowego i podgryza łodygę - larwa żywi się w pąku, potem z niego wychodzi. Owad dorosły to czarny chrząszcz. Najlepiej wyzbierać wszystkie kwiaty i je spalić.

Dzięki wizycie u Gosi moje róże zostały uratowane!!! Ja naiwna myślałam, że to przymrozek zamordował mi pąki i część liści, na szczęście Gosia pokazała mi u siebie odchody wstrętny gadzin żerujących w pąkach i potraktowałam dziadostwo Confidorem...

No widzisz - musisz częściej do mnie wpadać. Oczywiście nie tylko na oglądanie szkodników.

wczoraj pryskałam Topsinem ale ok.14,oo było słoneczko czy powtórzyć dziś wieczorkiem?
Nie ma jeszcze u mnie tragedii ale zauważyłam kilka pogryzionych liści i zeschnięte paczki maleńkie.
Z reguły zawsze "lałam" od czasu do czasu wodę z octem i płynem do naczyń podobnie jak Tralalala,
Zaniepokoiły mnie te zeschnięte pączki, nie dużo ale róż mam kilka i szkoda mi każdej.

Jeśli chodzi o zasychanie pączków róż - czasem w naturalny sposób róża reguluje ilość kwiatów. Jeśli nie daje rady to je zrzuca, moim zdaniem nie ma czym się przejmować.
Co do Topsinu - jak nie padało to nie ma takiej potrzeby - zwykle wykonuje się drugi oprysk po 7 lub 14 dniach - według instrukcji.
Nie mam Topsinu - nie mogę sprawdzić.

niestety dziś zauważyłam plamistość na liściach, ale to efekt prawdopodobnie 2-3 dni, pryskać? były zdrowe nie wiem dlaczego,

Aniu - pryskać i nie czekać.