Staram się nie myśleć. W kiewietniu przemienię się w kreta. Mam cała masę posianych w domu i całkiem już sporych roślin:
łubiny, kosmos, goździki, porcelankę, werbenę patagońską, ogóreczniki... koleusa na specjalne życzenie M.
Czekam jeszcze na ostatnią przesyłkę, bo domówiłam floksy, jeżówki i orliki podwójne...
Wczoraj jeszcze posiałam w domu groszek pachnący, niegdy mi się nie udał, ale może teraz będzie inaczej?
Ewidetnie tej wiosny mnie pogięło...
Jeszcze Wielkanoc i pisanki, potem urodziny syna.... ciągle coś.
Jeszcze pomóc rodzicom w sadzeniu róż (prezent na rocznicę słubu) i teściowej (złamana ręka)
Muszę jeszcze zmienić miejsce na mały warzywnik i zaprzęgnąć do tego dzieci - muszą się uczyć. Córka zakupiła nasionka szpinaku i ich bardzo pilnuje, a ma 19 miesięcy - nie wiem, co z niej wyrośnie