On rósł w ziemi-a zeszłego roku przy przeróbkach wykopałam go do wyrzucenia... Jednak żal mi się go zrobiło-w końcu był ze mną sporo lat
/ pewnie z powodu złego miejsca słabo rósł i kwitł tak średnio/, wsadziłam na próbę do donicy. Zimę dobrze zniósł- dałam tylko w drugą donicę i w styczniu dopiero założyłam mu na głowę włókninę. Od czasu do czasu wsadzałam pod tę włókninę kilka garści śniegu- sam się dokarmiał w razie odwilży.
Pięknie zakwitł- więc jeszcze zostaje- widać mu tak pasi. Wkładając w donice kapkę zmniejszyłam mu korzenie.