Normalnie taro- zapakowane w reklamówki przyniosłam w garściach- pojechałam tam firmowym autobusem- Auchan dowozi sobie klientów , bo jest poza miastem.

Ciężkie były , bo to spore donice. Małżonek też na róże już warczy- a tak się złożyło, że już był w domu i nawet otwierał mi bramkę, bo ręce miałam zajęte.

Nie usłyszałam słowa sprzeciwu- dziwne.
Pada deszczyk- fajnie.
Wiem, moja miła, że That's jazz chorowita-ale potrzebna mi czerwona pnąca- a nie chcę przesadzać Florentin- już zadomowione na swoich miejscach. Umyśliłam sobie czerwoną różę w moim zakatku- na siatce obok Veilchenblau.

Jeszcze mi potrzebna żółta pnąca- ale nic ciekawego w necie nawet nie znalazłam. Mam Lichkonigin Lucie-ale ma złe miejsce- od dwóch lat w ogóle nie przyrasta i w porywach ma dwa-trzy kwiatki. Pewnie wykopię ją do donicy, podhoduję i pójdzie na tę siatkę- obok Veilchenblau i That's Jazz...
Zamówiłam sobie we F. Nahemę.

Po niedzieli się spodziewam, że do mnie dotrze. W donicy...
Tu bym chciała dosadzić te pnące róże...

- SAM_3027.jpg (118.85 KiB) Obejrzany 5280 razy