A u mnie ciągle sucho i mimo zapowiedzi deszczu jak nie było tak nie ma. Dzisiaj też zachmurzone, ale chmurki wysoko- nie będzie chyba deszczu. Gdzieś solidnie polało bo powietrze dużo chłodniejsze. Wczoraj przycięłam przekwitłe róże- szkoda widoku jaki był- na taki trzeba rok czekać , bo drugie kwitnienie juz nigdy nie jest tak obfite.
Naszło mnie na duże róże- czyli pnące - i rozglądam się co by tu jeszcze...

Wybrać trudno, bo widzę, że wiele mi się podoba- i to głównie raz kwitnące, a takich nie bardzo chcę- róże maja u mnie kwitnąć a nie by czas mijał na oczekiwaniu.
Wykopałam wczoraj z gruntu do donic 4 róże. Chciałabym by sie wzmocniły i lepiej kwitły, bo jakoś marniały- zamiast sie rozrastać. Tuskany, Charls de Mills, Cardinal Richelieu i Lichtkonigin Lucia. Trochę miały grube korzenie, przycięłam je i koronę - zobaczę czy się je uda "uratować"- jak nie- miejsce będzie na nowe róże, które jeszcze stoją w donicach.

Wsadziłam te róże w duże donice- jak widziałam miały bardzo suche miejsce- nawet podlewanie nie dawało wiele. Muszę tam wykopać "rów" i wymienić ziemię na kompostową i glinę.
Clematis Hather Herschel ma teraz trzeci rok. W pierwszym jesienią , przed zima tę część zielona, którą zdjęłam z podpory zawinęłam w okrąg wykopany wokoło korzeni i przysypałam ziemią. Wiosną już nie wyciągałam z ziemi- tak zostało a nowe pędy w dużej ilości wyrosły z tej części zawiniętej pod ziemią- i od razu jest okazały krzak- nie czekam aż się rozrośnie- od razu jest duży.

Tak robię z każdym powojnikiem. Jedne mocno wybijają inne mniej- ale zawsze jest tej masy więcej niż gdybym przycinała. Wiosną już nie przycinam tylko pozwalam rosnąc od razu w górę.
