Ja też w tym roku przechodzę obojętnie obok.Skusiłam się tylko na 2 woreczkowe The Fairy bo były potrzebne do pozostałych trzech i wykończenia całości.I pomimo wosku widzę ,że puszczają pączki.
Co do róż na pniu-zraziłam się po przygodzie z moimi.Miałam wizje

z których nic nie zostało.
I już nie narzekam jak te słabe po zimie wypadają-widocznie nie to miejsce i ...one mają być dla mnie a nie ja dla nich.
Właśnie wróciłam a właściwie uciekłam z ogrodu [tak zimno] i zauważyłam,ze najwięcej liści ma Theresa Bugnet która nieomal bez szwanku przetrwała zimę.Musiałam uciąć tylko jedną gałązkę.I takie róże chcę
