
Co do miniaturowych różyczek- to mam takie wnioski- one sa pedzone w szklarniach, nakarmione do bólu nawozami i środkami skarlajacymi / nie mówię o tych akurat co kupione ale ogólnie o pędzeniu róż miniaturowych. One sa niejako"jednorazowe"- czyli chwilę kwitną i ...po nich. Coś w takim rodzaju jak róże cięte- wręczasz ładny bukiet a on po kilku dniach umiera i schnie na amen...
Ja te róże po przyniesieniu do domu najpierw w zależności od tego czy jest taka potrzeba- owijam papierowymi ręcznikami po wyjęciu z doniczki i osączam z nadmiaru wody- w marketach leją ciurem w te doniczki...

Wiosną wkopałam na ogrodzie.
Jesienią szybko zgubiły listki- opadło wszystko. Wykopałam znowu, doniczkę z róża wsadziłam w dołek na rabacie warzywnej/ kopiec dla wszystkich dolowanych róż/ i wiosną zobaczę czy dała rade przetrzymać. Zostawię już w donicach- one lepiej rosna w donicach. Miniatury Kordesa kupowane w Tesco lepiej sie sprawowały- a Mandarina Kordana juz czwarty rok będzie w gruncie i dobrze sobie radzi- ale ma rozmiar róży rabatowej- przestały działać środki skarlające.
